AI i system prawny

https://aie24.pl/

W całych Stanach Zjednoczonych różne hrabstwa eksperymentują z narzędziami sieci neuronowych, które oceniają przestępców pod względem ryzyka, co oznacza prawdopodobieństwo w skali 1–10, jeśli ponownie dopuszczą się przestępstwa. W jednym wyczerpującym artykule ProPublica opisano kilka przypadków działania tego rodzaju oprogramowania i wprowadzono do wnętrza dane o systemie więziennym działającym w oparciu o algorytmy. Kiedy Brisha Borden, osiemnastoletnia czarna dziewczyna, ukradła rower w drodze do szkoły została aresztowana i oskarżona o drobne kradzieże i włamania. Algorytm komputerowy analizujący jej przeszłość (cztery wykroczenia nieletnich) przyznał jej ocenę 8/10, co oznacza, że istnieje duże prawdopodobieństwo, że powtórzy przestępstwo. Tymczasem Vernon Prater, 41-letni biały mężczyzna, który dopuścił się jednej próby i dwóch dokonanych napadów z bronią w ręku, został aresztowany za kradzież w sklepie z Home Depot i otrzymał ocenę 3/10 w tym samym systemie. Dwa lata później Vernon podjął próbę kradzieży, ale Brisha nie zrobił nic więcej, co oznacza, że algorytm się pomylił. Dlaczego? Ludzki umysł nie rozumie prawidłowo prawdopodobieństwa i sprawia sobie wiele kłopotów, próbując określić szanse. Kiedy do mieszanki zostaje wprowadzona technologia, staje się ona dodatkowym źródłem zamieszania, ponieważ technologia nigdy nie jest doskonała. Podobnie jak zobaczysz w późniejszym rozdziale dotyczącym dozownika mydła, technologia ma działać niezawodnie przy pewnym akceptowalnym zakresie danych wejściowych, ale w skrajnych przypadkach może to prowadzić do przypadkowych awarii. Co więcej, prawdopodobieństwa się zwiększają, więc jeśli użyjemy niedokładnej technologii do ponownego sprawdzenia naszego szacunkowego wyniku, przewidywanie będzie znacznie bardziej niedokładne niż w przypadku zwykłego domysłu. Brzmi to dziwnie, ale matematyka się sprawdza. Wyobraź sobie, że tworzysz policyjny punkt kontrolny, aby łapać pijanych kierowców. Jazda pod wpływem alkoholu to niegodziwe przestępstwo – któremu można całkowicie zapobiec dzięki samochodom autonomicznym, które w razie potrzeby zabiją kierowcę – i które zagraża życiu bez ważnego powodu, dlatego mamy szlachetny cel i nie przeszkadzamy kierowcom. Wyobraź sobie także najnowocześniejszy alkomat, który ma 99% dokładności. Brzmi idealnie, prawda? Załóżmy jednak, że tylko jeden na tysiąc kierowców jeździ pod wpływem alkoholu. Jakie są szanse na złapanie faceta? Przemyśl dokładnie odpowiedź. Jeśli zatrzymasz i przetestujesz 1000 kierowców, alkomat, który myli się w 1% przypadków, wykaże, że dziesięciu z nich jest pijanych, a tylko jeden jest faktycznie pijany. Dlatego alkomat ma 90% współczynnika wyników fałszywie pozytywnych i właśnie fałszywie oskarżył dziewięć osób o jazdę pod wpływem alkoholu. Najgorsze jest to ,że kierowcy będą zazwyczaj tak przytłoczeni poczuciem winy, że nie odważą się spojrzeć na alkomat. W końcu jest to najnowocześniejszy sprzęt, więc jak mógłby popełniać jakiekolwiek błędy, a co dopiero tak wiele? W połączeniu z czymś takim jak SCS fałszywe oskarżenie o jazdę pod wpływem alkoholu może prowadzić do kaskady nieszczęśliwych wypadków, które całkowicie rujnują czyjeś życie, a to oznacza użycie alkomatu, który jest dokładny w 99%! Okazuje się, że jeśli zdarzenie nie jest zbyt częste, technologia zastosowana do jego wykrycia musi mieć margines błędu mniejszy niż ryzyko wystąpienia, w przeciwnym razie korzystanie z tej technologii w ogóle nie będzie korzystne. W rzeczywistości im mniej powszechne jest zdarzenie, tym bardziej niedokładne są wyniki wykrywania i przewidywania. W tym eksperymencie myślowym możesz pobawić się częstotliwością jazdy pod wpływem alkoholu, a zobaczysz, że tylko wtedy, gdy 90% kierowców jeździ pod wpływem alkoholu, margines błędu alkomatu jest równy wskaźnikowi wykrycia wykroczeń. Okazuje się, że ludzie są znacznie bardziej precyzyjni niż technologia; wyobraź sobie alkomat, który ma dokładność 50% lub mniejszą. Policja i sądy wiedzą, jak często zdarzają się fałszywe alarmy, ale mimo to naciskają, ponieważ opinia publiczna musi zobaczyć, że podejmuje się działania w związku z przestępczością, aby uspokoić ich układ limbiczny, mimo że karani są całkowicie niewinni ludzie. To ćwiczenie myślowe pokazuje również, że wszystkie te obowiązkowe punkty kontrolne dla kierowców pod wpływem alkoholu są całkowicie bez znaczenia, ponieważ przeszkadzamy 999 kierowcom, aby złapali tego jednego, który prowadzi pod wpływem alkoholu. Dlatego ten bardzo prosty eksperyment myślowy pokazał nam, że matematyka jest zawsze ostatecznym arbitrem wydajności, który przecina emocjonalny nonsens i pozbawienie praw człowieka. Zawsze należy kwestionować wyniki technologii wykorzystywanej do udowodnienia czegoś, opierając się na tym, że: a) operator nie był wystarczająco wykwalifikowany, b) technologia może przypadkowo zawieść oraz c) rzadkich zdarzeń nie można wiarygodnie wykryć. Wyniki Brishy i Vernona nie mają nic wspólnego z faktem, że ona była czarną dziewczyną, a on białym mężczyzną, jak subtelnie to ujął artykuł, ale najprawdopodobniej drobne kradzieże zdarzają się znacznie częściej niż napady z bronią w ręku, co oznacza, że algorytm przypisywali mu znacznie większe prawdopodobieństwo ponownego wystąpienia. Te algorytmiczne oceny ryzyka są już stosowane w salach sądowych od Arizony po Wisconsin, a wyniki są przekazywane sędziom podczas wydawania wyroku. Chodzi o to, aby uzyskać liczbę pokazującą prawdopodobieństwo, że resocjalizacja będzie skuteczna w przypadku danego oskarżonego. W więzieniach federalnych tego rodzaju oceny staną się obowiązkowe. Zgodnie z oczekiwaniami osobistości polityczne przyczepiają się do „algorytmicznej nieuczciwości” jako przedłużenia systemowego rasizmu i uprzedzeń, ale wydaje się, że wyjaśnienie jest znacznie prostsze — narzędzie stosowane do oceny ryzyka jest po prostu do niczego. Algorytm przewidywania przestępstw używany do oceny Brishy i Vernora, stworzony przez firmę nastawiona na zysk Northpointe, był uznawany za zastrzeżony i dlatego nie można go było zbadać. Wiemy o nim tyle, że oskarżony odpowiedział na 137 pytań lub zostały one pobrane bezpośrednio z jego akt, np. na temat poziomu wykształcenia i aktualnego statusu zatrudnienia. Utworzona przez profesora statystyki firma została później sprzedana innej firmie za nieujawnioną kwotę. Jeśli tego rodzaju narzędzie stanie się obowiązkowe na salach sądowych, ktoś zarobi mnóstwo pieniędzy. Wcześniej sędziowie mieli dużą swobodę w sposobie traktowania oskarżonego, ale presja polityczna, aby lepiej traktować mniejszości, wiązała im ręce – to znaczy do czasu, gdy zaczęli stosować algorytmy oceny ryzyka. Wyniki te, często dołączane jako poufne dokumenty przed wydaniem wyroku w celu ustalenia uprawnień do zawieszenia w zawieszeniu, okazały się trafne w przewidywaniu recydywy w około 61% przypadków, z pewnymi różnicami w zależności od tego, czy oskarżony był biały, czy czarny. Jednak sędziowie zaczęli je wykorzystywać do wydawania wyroków, a w niektórych wyrokach nawet wyraźnie podano wynik oceny ryzyka jako główny powód surowego wyroku. Zostały one zakwestionowane i skutecznie zredukowane. Na Florydzie w hrabstwie Broward na podstawie oceny ryzyka ustala się, czy oskarżonego można wypuścić za kaucją, co algorytm może również zalecić w celu uniknięcia przepełnienia więzień. Algorytm oceny ryzyka nie bierze pod uwagę tego, że ludzie mogą zmienić się na lepsze ani że mają wolną wolę. Właściwie dość łatwo podważyć algorytm: jeśli jest trafny, to wolna wola nie istnieje, a kara nie ma sensu, bo działania oskarżonego były z góry ustalone; jeśli nie jest dokładny, nie powinien być w ogóle używany – sprawa zostaje oddalona, a oskarżony może swobodnie chodzić i może rozważyć karierę prawniczą. Głównym sposobem zwalczania wadliwej technologii jest kwestionowanie wszystkich wniosków wyciągniętych na jej podstawie, proszenie o wgląd w surowe dane w oparciu o prawa do należytego procesu oraz zlecenie sprawdzenia tej kwestii ekspertowi lub nawet ogółowi społeczeństwa.

Sztuczna inteligencja i zatrudnienie

https://aie24.pl/

W obecnym środowisku biznesowym w USA testy IQ są zabronione, ponieważ prowadzą do tzw. „odmiennego wpływu”, co zasadniczo oznacza, że firma może zostać pozwana, jeśli odfiltruje niekompetentnych ludzi. Nawet jeśli faktycznie istnieje zapotrzebowanie na pracownika posiadającego określony zestaw umiejętności, pracodawca może zostać przeciągnięty przez sądy i rzucony przed sąd medialny, więc większość z nich po prostu wzdycha i zatrudnia osoby, które ledwo przyczyniają się do rozwoju firmy. faktycznie produktywnych pracowników. Ta praktyka zatrudniania symbolicznych pracowników tylko po to, by kierować się idealistyczną koncepcją idealnego wykresu kołowego, na który przypada wycinek każdej tożsamości rasowej i narodowej, jest po prostu niezrównoważona i prawdopodobnie szkodliwa, ale pracodawcy i tak to robią, aby uniknąć krytyki ze strony mediów. W jednej z takich spraw, która zakończyła się przed Sądem Najwyższym, Ricci przeciwko DeStefano  , grupa strażaków z New Haven w stanie Connecticut walczyła o stanowiska porucznika i kapitana, zdając długi i kosztowny egzamin. Władze miasta ostatecznie odrzuciły wyniki, bo egzamin zdała niewystarczająca liczba kandydatów z mniejszości, a strażacy, którzy powinni byli otrzymać awans, zostali pozwani do sądu. Sąd Najwyższy orzekł, że „działania na tle rasowym, takie jak działania Miasta w tej sprawie, są niedopuszczalne na mocy Tytułu VII, chyba że pracodawca może wykazać mocne podstawy dowodowe, że gdyby nie podjął działań, byłby odpowiedzialny na podstawie odmiennego wpływu statut.” Krótko mówiąc, egzamin był najlepszym, jaki miał New Haven i właśnie to należało wykorzystać. Wyobraź sobie sytuację, w której strażacy odpowiadają na wezwanie, ale nie mają pojęcia, jak postępować, ponieważ wszyscy zostali zatrudnieni ze względu na kolor skóry, oczu lub włosów, a nie faktyczną zdolność ratowania życia i mienia. Zamiast zatrudniać najsilniejszych, najbardziej wysportowanych i zaradnych ludzi, gaszenie pożarów staje się procesem gaszenia płomieni niezadowolenia społecznego, podczas którego politycy przepychają się o przychylne relacje w mediach, ulegając najbardziej podstawowym popędom plemiennym. Ci, którzy ośmielają się wskazywać na problem, spotykają się z krytyką w mediach, niezależnie od tego, jak go ujęli i jak bardzo mieli rację. Nie ma jednak mowy o negocjacjach z otwartym ogniem, który naprawdę nie rozróżnia, w kim się pali. Pracodawcy nie mogą nawet odmówić zatrudnienia lub wręcz zwolnić kobiety w ciąży, nawet jeśli jej praca wiąże się z obsługą materiałów toksycznych, które mogą mieć wpływ na płód. Około 75% wszystkich kobiet zatrudnionych w USA zajdzie w ciążę w trakcie swojej kariery zawodowej, co zmusza pracodawcę do: a) odpisania wszelkich kosztów związanych z zatrudnieniem i szkoleniem kobiety, b) pokrycia wszelkich poniesionych kosztów, ponieważ ciąża jest uważana za przewlekłą chorobę. problem zdrowotny oraz c) znaleźć na własny koszt zastępstwo dla kobiety ciężarnej. Wynika to z federalnej ustawy o dyskryminacji kobiet w ciąży z 1978 r. [25] , wprowadzonej w wyniku innej sprawy Sądu Najwyższego, w której kobieta w ciąży pozwała General Electric, ponieważ jej program ubezpieczenia na wypadek niezdolności do pracy nie obejmował ciąży lub porodu. Sądy aż do Sądu Najwyższego potwierdzały, że General Electric nie popełnił żadnego błędu, ponieważ jego program dla osób niepełnosprawnych zapewniał takie same świadczenia mężczyznom i kobietom, dlatego Kongres szybko przyjął ustawę, aby załatać tę zgrabną lukę. Porównaj ten wynik z tym, jak poradziliby sobie z tym chińscy biznesmeni – chętnie wysłaliby kobiety w ciąży przez szlifierkę ciężarówką, gdyby oznaczało to minimalny wzrost produktywności ich fabryk, a chiński rząd by to zaakceptował. Czy teraz rozumiesz, dlaczego tak wiele firm przeniosło swoją produkcję do Chin? Dzięki minimalnym prawom pracowniczym i maksymalnemu zyskowi Chiny są idealnym miejscem do eksperymentowania z każdym nowym rodzajem produktu biznesowego. Jeśli sztuczna inteligencja naprawdę nadejdzie i będzie wypierać ludzkich pracowników, sensowne byłoby pozostawienie zdolności produkcyjnych w pierwszym świecie, zamiast je wysyłać, ale tak się nie dzieje. Szczególnie rażącym przykładem jest Foxconn, właściciel ogromnego kampusu fabrycznego w Chinach, gdzie najbardziej produktywna grupa pracowników wyznacza dzienny limit pracy – rób coś więcej, a wszyscy inni muszą się pospieszyć, bo inaczej zostaną zwolnieni. Wszystko, od pozycji siedzących po interakcje między pracownikami, jest ściśle kontrolowane i optymalizowane. Pracownicy, którzy decydują, że nie mogą już tego dłużej znosić, zwykle kończą to wszystko, skacząc z najbliższego budynku kampusu, co skłoniło kierownictwo Foxconn do zainstalowania zabezpieczeń, które zmuszą nieszczęśliwych pracowników do ponownego przemyślenia swoich wyborów i poradzenia sobie ze wstydem związanym z zwolnieniem. Foxconn produkuje około 40% całej elektroniki użytkowej używanej na całym świecie, takiej jak Playstation, iPhone, Nintendo 3DS i Xbox. Zachodnia koncepcja równości w miejscu pracy, zgodnie z którą kobiety w ciąży i przedstawiciele mniejszości dostają wygodne stanowisko pracy tylko ze względu na przepisy antydyskryminacyjne, wydaje się idealistyczna i osobliwa w sposób, w jaki filozof, który nigdy nie prowadził udanego biznesu, mógłby sobie wyobrazić, że jest on prowadzony; Chiny są skuteczniejsze pod każdym względem, choć powodują ogromne cierpienie. Firmy nie mogą pozostać konkurencyjne, jeśli muszą radzić sobie z ciągłą falą skarg, procesów sądowych i negatywnych nagłówków w mediach, dlatego zazwyczaj tworzą działy zasobów ludzkich (HR), które zajmują się wewnętrznie sprawami pracowniczymi. Dział HR zajmuje się zatrudnianiem i zwalnianiem, zachowując się jak policja myśli, która mikrozarządza zachowaniami pracowników, aby zminimalizować odpowiedzialność prawną pracodawcy. Po panice #MeToo, podczas której różne kobiety twierdziły, że były molestowane seksualnie przez wpływowych mężczyzn, dział R Netflixa wprowadził zasadę, że pracownik płci męskiej i żeńskiej nie mogą utrzymywać kontaktu wzrokowego dłużej niż pięć sekund jednocześnie  — ponieważ kapelusz jest tym, co „wywołuje potężne pożądanie seksualne”. Czy HR może to zrobić? Dział HR może robić, co chce. Dział HR przeprowadza rozmowy kwalifikacyjne według własnego bizantyjskiego schematu, który został specjalnie zaprojektowany tak, aby potencjalny pracownik nie mógł złożyć pozwu o dyskryminację. Jeśli kiedykolwiek miałeś nieprzyjemność cierpienia przez sześć coraz bardziej skomplikowanych rozmów kwalifikacyjnych w tej samej firmie, po czym zostałeś odrzucony bez powodu, teraz wiesz dlaczego – po pierwsze, nigdy nie brano Cię pod uwagę na to stanowisko, ale firma musiała zorganizować pokaz psów i kuców, aby zminimalizować ryzyko negatywnego nagłośnienia w mediach. To samo dotyczy CV, które są po prostu wysyłane do kosza, z wyjątkiem kilku wybranych – ponownie wybranych w drodze „nieznanych rytuałów wróżbiarskich”. Co jednak, jeśli sztuczna inteligencja mogłaby zająć się rekrutacją zamiast HR? Niezdolna do dyskryminacji i uprzedzeń rasowych, co rzekomo sprawia, że przedsiębiorcy unikają zatrudniania mniejszości, sztuczna inteligencja byłaby całkowicie obiektywna i zawsze znajdowałaby idealnego pracownika bez konieczności zatrudniania działu HR. Sztuczna inteligencja może także przeglądać profile na Facebooku i LinkedIn, aby znaleźć przyszłe talenty i zatrudnić je przed kimkolwiek innym, wyrywając za grosze wszystkich najgorętszych pracowników, zanim poznają swoją wartość. Sztuczna inteligencja mogłaby być w stanie znaleźć dla każdego odpowiednią pracę, upewniając się, że nikt nie będzie głodny ani pozbawiony środków do życia, co pobudziłoby gospodarkę, wyeliminowałoby bezrobocie i rozwiązało problem recydywy więziennej. Brzmi jak wspaniała przyszłość? Amazon faktycznie próbował stworzyć idealnego rekrutera AI, ale wyniki przestraszyły pracujący nad nim zespół inżynierów i projekt został szybko zamknięty — ich cyfrowy mózg konsekwentnie faworyzował mężczyzn nad kobietami i najwyraźniej nie było sposobu, aby go ulepszyć bez całkowitego zrujnowania . Amazon położył nacisk na automatyzację, wychodząc z założenia, że dyrektor może zasilić sieć neuronową 100 lub więcej CV, aby wyłonić na dane stanowisko pięć najbardziej wykwalifikowanych osób . Tego rodzaju narzędzie to Święty Graal dla wszystkich gigantów technologicznych, ponieważ wyeliminowałoby wiele kosztów ogólnych związanych z zatrudnianiem, ale ten projekt pokazuje, jak duży postęp musielibyśmy cofnąć. W tej chwili wszyscy musimy polegać na przyjacielu lub krewnym, aby ominąć fosę działów HR przeciwko procesom sądowym, ale narzędzie zapewniało jasną przyszłość, w której nikt nie będzie musiał pisać ani czytać ani jednego CV. Wykorzystując zbiór danych szkoleniowych składający się z życiorysów z dziesięciu lat, głównie mężczyzn, sieć neuronowa firmy Amazon do wyszukiwania kandydatów do pracy wykryła około 50 000 słów kluczowych związanych z produktywnością. Narzędzie nauczyło się, że każde CV zawierające słowo „kobiety” lub „kobiety” negatywnie wpływa na produktywność danej osoby. Ponadto kandydatki do pracy z uczelni żeńskich zostały dodatkowo ukarane. Nawet po tym, jak inżynierowie wprowadzili poprawkę, tak aby kobiety były równe mężczyznom, sieć neuronowa była w stanie ominąć to ograniczenie i znaleźć inny sposób na wykrycie, czy życiorys należy do kobiety, karząc to mimo wszystko. Jak zatem narzędzie oceniało CV? Umiejętności, które były powszechne w CV, miały niewielkie znaczenie, takie jak umiejętność pisania kodu komputerowego. Agresywne, męskie określenia, takie jak „stracony” i „schwytany”, nabrały większego znaczenia, ponieważ wskazywały na ambicję i bezlitosność. Co ciekawe, narzędzie Amazona zalecało przydzielanie niewykwalifikowanym kandydatom różnych stanowisk, co skłoniło inżynierów do myślenia, że to po prostu błąd i wyniki losowe. Jednakże proces rekrutacji stosowany obecnie w firmach opiera się na pozytywnym nastawieniu, co oznacza, że lepszych wyników oczekujemy od osób, które osiągnęły podobne wyniki w przeszłości, która ma sens, ale nie daje szansy ludziom, którzy  mają talent, ale nie mieli okazji postawić stopy w drzwiach pójście na ekskluzywny uniwersytet. Narzędzie nie miało pozytywnego nastawienia i zalecało Amazonowi wprowadzenie świeżej krwi na wszystkich poziomach, ponieważ ludzie bez żadnego doświadczenia mają nieograniczony potencjał. Osoby, które mają już wypełnione CV, w pewnym sensie zdefiniowały siebie, ale naiwni uczniowie i dziewczęta mogą stać się kimkolwiek i zapewnić nową perspektywę wewnętrznemu funkcjonowaniu każdej firmy. To był przebłysk geniuszu, który można osiągnąć jedynie poprzez przeszukanie niezliczonych życiorysów i przeanalizowanie trendów w słowach i liczbach składających się na nie, aby je przeanalizować bez wtrącania się układu limbicznego. W miarę rozwoju firmy dojrzewają one od fazy startu, kiedy to musieli podjąć ryzyko do fazy korporacyjnej, gdzie chcą wyeliminować ryzyko, które nimi kierowało. To sprawia, że uznane firmy popadają w samozadowolenie, są bierne i zatrudniane przez tych samych zrzędliwych menedżerów, którzy wciąż robią to, czego nauczyło ich doświadczenie – z tą różnicą, że to już nie wystarcza na wiecznie zmieniającym się rynku. Oczywiście Amazon całkowicie zignorował ten pomysł jako błąd i po cichu odłożył cały projekt na półkę, ale skomentował, że jest zaangażowany w różnorodność i równość w miejscu pracy, ponieważ właśnie to chcą usłyszeć media. Inne firmy próbują różnych podejść, głównie analizując mimikę twarzy, aby zobaczyć, co myśli o sobie kandydat do pracy. HireVue to start-up, który zamiast CV ocenia wywiady wideo, aby ujawnić przebłyski spostrzeżeń na podstawie nieświadomej mimiki wytwarzanej przez maleńkie mięśnie wokół oczu i ust. Jak już zapewne się zorientowałeś, tego rodzaju analiza jest probabilistyczna i w niektórych przypadkach sprawdza się w większości przypadków; nie mamy możliwości dowiedzenia się, czy kandydat miał np. leczenie kanałowe, które w dniu rozmowy wideo powodowałoby bolesny grymas. To intrygujący pomysł, ale wciąż nie sprawia, że proces rozmowy kwalifikacyjnej jest w pełni zautomatyzowany. LinkedIn byłby awangardą w zatrudnianiu AI, więc co o tym myśli LinkedIn? John Jersin, wiceprezes działu rekrutacji LinkedIn, mówi: „Z pewnością nie zaufałbym dziś żadnemu systemowi sztucznej inteligencji, jeśli chodzi o samodzielne podejmowanie decyzji o zatrudnieniu” oraz „technologia po prostu nie jest jeszcze gotowa”. Cóż, to załatwia sprawę. Kolejnym problemem jest przejrzystość procesów rekrutacji zarządzanych przez sztuczną inteligencję, ponieważ nie ma możliwości ponownego sprawdzenia procesu ani wyegzekwowania równości w miejscu pracy. Istnieje już określenie tego rodzaju problemu: „uczciwość algorytmiczna”. Sztuczna inteligencja nie zatrudni cię na podstawie jakichś głupich bzdur związanych ze słowami kluczowymi, ale przynajmniej nie wtrąci cię do więzienia, prawda? Jak się okazuje, sieci neuronowe są już wykorzystywane do więzienia osób, zwłaszcza tych z przeszłością kryminalną i/lub wcześniej aresztowaną.

Sztuczna inteligencja i duże dane

https://aie24.pl/

Kiedy człowiek wchodzi w interakcję z urządzeniem cyfrowym, pozostawia po sobie ślad informacji, który działa jak sygnał na radarze; przy wystarczającej liczbie punktów można niezawodnie wyśledzić człowieka w najdrobniejszych szczegółach, a wystarczy jedna aplikacja do sprawdzania faktów. W siedzibie twórcy aplikacji szereg maszyn po cichu pobiera wszystkie możliwe dane od użytkowników, którzy mają zainstalowaną aplikację, w tym ich wiadomości tekstowe, numery telefonów, nazwy sieci Wi-Fi w celu triangulacji lokalizacji itd. Nawet nie zdając sobie z tego sprawy, smartfony użytkowników stają się urządzeniami szpiegującymi, a wtedy programista nie chce zbierać danych. Jeśli firma technologiczna chce gromadzić dane, może stworzyć specjalne systemy przeznaczone do oznaczania i sortowania danych w sposób, który chroni właściciela firmy przed odpowiedzialnością, a jednocześnie umożliwia pełny nadzór. Podobnie jak maleńkie ziarenka piasku same w sobie są niezauważalne, ale ułożone w stosy tworzą wydmę, której nie da się już zamiatać pod dywan, tak fragmenty danych można gromadzić, tworząc monumentalną kolekcję szczegółów i nawyków użytkowników, które ujawniają ich najbardziej prywatne myśli i tajemnice. Zasadniczo są to Big Data, czyli zbiór danych użytkowników, który jest tak duży i rośnie tak szybko, że żaden człowiek nie jest w stanie go kontrolować. Big Data służy do zasilania i doskonalenia uczenia maszynowego, co następnie pomaga w jeszcze większym budowaniu Big Data. Co ludzie mogą zrobić przeciwko Big Data? Właściwie trochę. Jeśli jesteś właścicielem firmy, która może gromadzić dane użytkowników, pamiętaj, że Big Data to doskonały cel dla hakerów, którzy zawsze znajdą tanie, łatwe i mało zaawansowane technologicznie sposoby na złamanie zabezpieczeń. Najlepszą obroną przed hakerami jest: a) zebranie tylko minimalnej ilości danych użytkownika, b) usunięcie wszystkich danych użytkownika, gdy tylko nie są już potrzebne, oraz c) podzielenie wszystkich danych na osobne części, tak aby haker nie mógł ich wszystkich zdobyć na raz. Takie podejście nazywa się bezpieczeństwem od samego początku i polega na tworzeniu możliwie najprostszych usług i produktów z jak najmniejszą liczbą ruchomych części. Połącz to z głęboką ochroną, w której fizyczna kontrola dostępu jest wzmocniona zabezpieczeniami programowymi, co oznacza, że przechowujesz dane zaszyfrowane i zamknięte w bezpiecznym pomieszczeniu, do którego klucz mają tylko zaufane osoby. Regularnie twórz kopie zapasowe na dedykowanych dyskach twardych i trzymaj je odłączone od Internetu. Jeśli jesteś programistą pracującym dla firmy gromadzącej Big Data, pamiętaj, że w zdecydowanej większości przypadków użytkownicy dowolnej usługi lub produktu korzystają z ustawień domyślnych. Cokolwiek ustawisz jako domyślne, użytkownicy będą z niego korzystać bez sprawdzania lub nawet wiedzy, jak zmienić ustawienia. Uważaj także na „pełzanie funkcji”, w przypadku którego produkty są przestawiane, aby przyjąć więcej ról, niż są w stanie realistycznie spełnić, co czyni je podatnymi na ataki hakerskie. Jeśli jesteś użytkownikiem, który nie chce, aby jego dane trafiały do Big Data, zacznij kłamać. Za każdym razem, gdy zostaniesz poproszony o podanie danych osobowych, takich jak imię i nazwisko, adres e-mail i data urodzenia, wpisz fałszywe odpowiedzi – chyba że faktycznie zamierzasz korzystać z tych usług – i usuń stare konta, których nie używasz, gdy są używane aby wysyłać Ci e-maile ze spamem. Twórz konta e-mail i wybieraj długie hasła do wszystkiego; długość hasła jest najlepszym wskaźnikiem jego siły, więc nie przejmuj się dużymi literami, cyframi i znakami specjalnymi, chyba że produkt wyraźnie tego wymaga. Jeśli naprawdę potrzebujesz korzystać z mediów społecznościowych, użyj osobnego urządzenia dla każdej platformy i zresetuj urządzenia, aby wyczyścić wszystkie dane osobowe, jeśli zamierzasz je przekazać lub sprzedać.

Sztuczna inteligencja i korygowanie fałszywych wiadomości

https://aie24.pl/

Tworzenie wiadomości to ciężka próba, dlatego tak wiele witryn internetowych wykorzystuje przynętę na kliknięcia, ale przynajmniej nie kłamie bezpośrednio z zamiarem wywarcia wpływu na wybory. Z drugiej strony tworzenie fałszywych wiadomości jest dość łatwe i przy pomocy naiwnych użytkowników mediów społecznościowych rozprzestrzenia się błyskawicznie, wywierając na dłuższą metę wpływ na kraje. Chiny mają już rozwiązanie – bota sprawdzającego fakty Meiyu ], który pozostaje bezczynny z użytkownikami w mediach społecznościowych i automatycznie koryguje wszystko, co mówią na czatach. Bot, opisywany jako „tajwański”, a nie chiński, jest bezpłatny — rzekomo ma cytować bazę danych open source w przypadku wzmianki o podejrzanym artykule i nie jest przeznaczony do gromadzenia danych osobowych użytkowników. Musi jednak przeglądać wiadomości użytkowników, uzyskując dostęp do wszystkich wspomnianych przez nich danych, aby zrozumieć rozmowę. Wystarczy, że stworzy raport o tym, kto rozpowszechnia fałszywe wiadomości, w zamian za przyjazną wizytę policji. Jeśli bot jest darmowy, jaka jest motywacja właściciela, aby w ogóle go stworzyć? Najbardziej prawdopodobna odpowiedź jest taka, że chiński rząd finansował Meiyu; w szczególności usługi kontrwywiadu pod przykrywką inwestycji typu venture, co ma już miejsce w USA. Drugą najbardziej prawdopodobną odpowiedzią jest to, że zbiera prywatne dane w celu tworzenia profili psychologicznych i sprzedaje je firmom reklamowym. Wreszcie, może to być rzeczywiście wykonane przez drobnego programistę, który ma jak najlepsze intencje, w takim przypadku aktorzy z poprzednich dwóch przypadków nadal mogą wkraść się i kupić aplikację, uzyskując całą bazę użytkowników i wszystkie zebrane dane, nawet jeśli są to tylko raporty o błędach. Użytkownicy nie lubili Meiyu, zwłaszcza gdy na czacie uczestniczyli starsi – ponieważ nie zgadzanie się ze starszym jest uważane za w złym guście. Ostatecznie Meiyu bardziej przypominała bota zaprzeczającego niż sprawdzającego fakty, po prostu wtrącającego do rozmowy przypadkowe twierdzenia, niezależnie od tego, czy w materiale było choć ziarnko prawdy. Na przykład Meiyu nie zgodziła się z twierdzeniem, że objawy grypy można złagodzić, pijąc więcej wody, stwierdzając: „W Internecie można znaleźć wiele informacji na temat wody pitnej. Lekarze mówią, że nie wszystko jest wiarygodne.”

Sztuczna inteligencja i hackowanie wzrostu

https://aie24.pl/

Aby wykorzystać sztuczną inteligencję, należy najpierw jasno określić cel i sposób jego osiągnięcia za pomocą uczenia maszynowego. Będziesz stosować tzw. „hakowanie wzrostu” – paradygmat przedsiębiorczości polegający na budowaniu solidnych ram z powtarzalnymi krokami, do których zawsze będziesz mógł wrócić, jeśli utkniesz. Tak jak winorośl znajduje najbliższy punkt, do którego może się zaczepić, ale zawsze wspina się w górę, aby dotrzeć do większej ilości światła słonecznego, tak i ty powinieneś improwizować codziennie wdrażając sztuczną inteligencję, pozostając wiernym swojemu ostatecznemu celowi. Growth hacking opiera się na posiadaniu stałych źródeł danych i niezawodnych sposobów ich analizy. Hakowanie wzrostu oznacza przede wszystkim naukowe podejście do wszystkiego, co wiąże się z Twoim projektem, bez żadnych uprzedzeń co do tego, czego chcą klienci i jak powinien wyglądać produkt końcowy. Dopiero po zebraniu i przeanalizowaniu danych w celu znalezienia praktycznego rozwiązania użyjesz maleńkiej iskierki kreatywności, aby znaleźć nowy punkt obserwacyjny i wspiąć się wyżej, niczym winorośl, aby powtórzyć proces od nowa . Dopiero gdy uda ci się przeprowadzić tego rodzaju hacking wzrostu niezależnie od jakiejkolwiek sztucznej inteligencji, będziesz mógł sobie pozwolić na jego zastosowanie. Sztuczną inteligencję należy zawsze wykorzystywać do automatyzacji istniejących procesów, o których wiemy, że mogą dawać skuteczne wyniki, ale brakuje im czasu lub siły roboczej, aby powtarzać je wystarczającą liczbę razy. Sztuczna inteligencja działa w tajemniczy sposób i może oferować rozwiązania mieszczące się w granicach błędu statystycznego. Dlatego przygotuj się na ulepszenie swoich przypadków użycia i eksperymentuj z nimi, aż będziesz w pełni usatysfakcjonowany odpowiedzią. Na początku spróbuj uprościć swoje pytania, tak aby można było na nie odpowiedzieć „tak” lub „nie” i aby jak najwięcej osób uczestniczyło w odpowiadaniu na każde pytanie. Nie spiesz się z niczym i po prostu zbuduj solidny fundament. Rozwój, którego doświadczasz, nie powinien być nagły ani gwałtowny, ale kontrolowany i możliwy do opanowania, w przeciwnym razie nieoczekiwany sukces Cię przytłoczy.

Konsumpcjonizm oparty na strachu

https://aie24.pl/

Wiadomo, że ludzie używają środków zwiększających wydajność i stymulantów nerwów, takich jak kawa, które napędzają światową gospodarkę. Jaki jest odpowiednik tego, jeśli chodzi o maszyny lub sztuczną inteligencję? O ile nam wiadomo, coś takiego nie istnieje, co oznacza, że maszyny mogą przewyższać ludzi, ale w najlepszym przypadku będą miały produktywność liniową i nie będą w stanie dotrzymać kroku ludziom, którzy mogą stale, choćby tymczasowo, poprawiać swoją wydajność. Jednakże stosowanie wzmacniaczy wydajności ma wadę. Kryzys alkoholowy w USA gwałtownie rośnie, szczególnie wśród kobiet. Alkohol, odpowiedzialny za śmierć około trzech milionów ludzi rocznie na całym świecie, jest stymulantem mózgu, który zmniejsza zahamowania i wypacza poczucie rzeczywistości. Mówiąc najprościej, alkohol pozwala odpocząć i żyć w nieco lepszym świecie, nawet jeśli jego nadmierne spożycie powoduje kaca następnego dnia. Ostatecznym powodem pragnienia alkoholu jest przede wszystkim stres — zwykle wynikający z wypychania organizmu do granic możliwości, aby móc dalej pracować w miejscu pracy. Przedsiębiorcy są szczególnie podatni na narażanie siebie i wszystkich wokół siebie na dyskomfort, brak snu i ból, a my ich z tego powodu cenimy. Bycie wypoczętym przedsiębiorcą jest herezją, mimo że pozbawienie snu jest legalną metodą tortur wywołującą psychozę, oderwanie od rzeczywistości, które łamie umysł. Prezydenci i przywódcy szczycą się swoimi autobiografiami podejmowaniem decyzji bez snu, mimo że dowodzą armiami i arsenałami nuklearnymi. Jak możemy powierzyć przyszłość czegokolwiek bezsennej, szalonej osobie, która od lat ledwo spała? Jednak wszyscy ci ludzie, od zwykłych woźnych po prezydentów, muszą się zapracować do grobu, w przeciwnym razie nie będzie szans na utrzymanie konkurencyjności na rynku światowym. Zatem nadmierne wymagania i brak snu powodują ogromny stres, długotrwałe załamanie ciała i psychiki. Nadużywanie kofeiny to kolejny duży problem, jeśli chodzi o próby zwiększenia produktywności bez wprowadzania innowacji i radzenia sobie ze stresem. Nie postrzegamy spożycia kawy jako problemu – ponieważ dodaje nam ona energii o poranku – ale kofeina jest środkiem pobudzającym, który na dłuższą metę szkodzi organizmowi, szczególnie zakłócając rytm snu, co ponownie pogłębia problem wywołanej psychozy. Kofeina nie jest zakazana tak jak heroina czy kokaina tylko dlatego, że pobudza gospodarkę. Widzisz wspólny motyw? Wszystko, co zwiększa produkcję gospodarczą, jest dozwolone. Wszyscy menedżerowie pracujący w gigantach technologicznych prawdopodobnie popadli w taką psychozę wywołaną brakiem snu i spożyciem środków pobudzających, że stracili kontakt z rzeczywistością i nawet nie wiedzą, co robią, zdając się na hierarchię kompetentnych osób pod nimi, którzy wykonują swoje zadania magia. Najprawdopodobniej dyrektorzy generalni gigantów technologicznych pragną przejęcia kontroli przez sztuczną inteligencję, po prostu dlatego, że mogą w końcu dobrze odpocząć. Są zestresowani, ale ponieważ wszystkie ich projekty są zastrzeżone, nikt nie jest w stanie stwierdzić, czy w tym, co mówią na temat sztucznej inteligencji, jest choć ziarnko prawdy. Jaka jest zatem prawdziwa przyczyna stresu? Z inżynierskiego punktu widzenia naprężenie ma miejsce, gdy konstrukcja lub jej element jest poddawany działaniu określonego obciążenia; każda belka, cegła i filar mają określony zakres obciążenia, jakie mogą wytrzymać przed zniszczeniem. W przypadku człowieka stres jest obciążeniem poznawczym, które powstaje, gdy postrzegamy otaczający nas świat jako niebezpieczny i musimy uporać się z jego przyczyną. Pomyślne wykonanie tej czynności uwalnia w mózgu niewielką ilość substancji chemicznych zapewniających dobre samopoczucie, które pomagają nam się zrelaksować, dając poczucie spełnienia i satysfakcji. Jeśli nie potrafimy uporać się z przyczynami stresu, opracowujemy mechanizmy radzenia sobie, takie jak znajdowanie pokarmów zapewniających komfort, wysokokalorycznych potraw, które zazwyczaj mają niewiele wartości odżywczych, ale mają odpowiedni smak, aby wywołać uwalnianie w mózgu tych samych substancji chemicznych zapewniających dobre samopoczucie. W badaniu z 2007 roku zatytułowanym „Stres, jedzenie i system nagrody” [22] para naukowców z Uniwersytetu Kalifornijskiego zbadała związek między stresem a sięganiem po komfortowe potrawy. Krótko mówiąc, stres jest rozwiniętą reakcją na niebezpieczeństwo, która wyzwala krótkotrwały odruch „walcz lub uciekaj”, uwalniając adrenalinę i kortyzol, które wyczerpują organizm i skracają jego życie. Stres ma dać nam nadludzką siłę, abyśmy mogli albo stawić czoła niebezpieczeństwu, albo uciec przed niebezpieczeństwem, ale ta sama reakcja stresowa może wywołać się bez korzyści w trakcie zwykłego życia, szczególnie gdy jesteś zaangażowany w dynamiczne środowisko pracy. Jeśli więc pracujesz w handlu detalicznym i klient zaczyna na Ciebie krzyczeć, Twój układ limbiczny myśli, że został zaatakowany, co wywołuje stres, w wyniku czego albo krzyczysz, albocofnąć się (walka) lub kulić się (ucieczka).Rozwiązaniem problemu stresu jest zawsze traktowanie wszystkich sytuacji jako wyzwań, a nie źródeł zagrożenia. Ta prosta zmiana perspektywy sprawia, że używamy kory nowej, a nie układu limbicznego, rozwijając wyższe funkcje mózgu, zamiast wyzwalać najbardziej podstawowe instynkty przetrwania. Krótko mówiąc, postrzeganie krzyczącego klienta jako wyzwanie, a nie zagrożenie, może pozwolić ci odpowiedzieć dowcipną uwagą, która przerwie jego gniewną tyradę, a może nawet sprawi, że wybuchnie śmiechem, zamieniając stresującą sytuację w spokojną i zabawną, podczas której możecie oboje współpracować, aby rozwiązać każdy problem, bez żadnego stresu. W badaniu zbadano, jak ludzie, którzy nie mają pojęcia o stresie, radzą sobie z nim, jedząc kaloryczne potrawy, takie jak ciasteczka, które wywołują w mózgu reakcję dobrego samopoczucia, podobnie jak narkotyk; Uzależnienie od ciasteczek można usunąć z mózgu za pomocą naloksonu – leku pomagającego narkomanom rzucić nałóg. Nie tylko ludzie rozładowują w ten sposób stres, bo nawet szczurynarażone na skrajne niebezpieczeństwo ostatecznie uzależniły się od ciastek lub słodkiej wody, która jest odpowiednikiem napoju gazowanego lub soku owocowego. Kto ostatecznie zyskuje na ciągłym stresie ogółu społeczeństwa? Firmy produkujące i sprzedające te mechanizmy radzenia sobie ze stresem, niezależnie od tego, czy jest to żywność, alkohol, leki czy inne nałogi, które powoli niszczą organizm. W istocie samo nasze istnienie od czasu do czasu wiąże się z niewielkimi dawkami stresu, ale bycie częścią kwitnącego rynku finansowego oznacza, że jesteśmy stale zestresowani, w przeciwnym razie nie będziemy dawać z siebie wszystkiego, aby zarobić i wydać jak najwięcej pieniędzy. Wielkie firmy, od mediów po żywność i rozrywkę, muszą nas nieustannie wpędzać w szał napędzany stresem, w przeciwnym razie będziemy po prostu zadowoleni z tego, co mamy sami i będziemy prowadzić spokojne życie. Dlatego też, jeśli giganci technologiczni uznają, że potrzebują ostatecznego wsparcia gospodarczego, mogą ogłosić zagrożenie, które położy kres wszelkim zagrożeniom – sztuczną inteligencję, mistycznego i nieuchwytnego doskonałego pracownika, doradcę, kochanka i wojownika. Nie musimy zwracać uwagi na zapowiedzi zagłady i mroku AI gigantów technologicznych – ponieważ teraz mamy alternatywne wyjaśnienie, dlaczego tak intensywnie na to naciskają. Ludzie zawsze przystosowywali się do życia i nadal będą to robić, tyle że teraz wiadomo, że to wszystko jest tylko wyzwaniem, które można rozwiązać za pomocą wyższych funkcji, które leżą uśpione w mózgu i są stale kontrolowane przez układ limbiczny, gdy jesteśmy zestresowani strach o swoje życie, co czyni nas całkowicie przewidywalnymi i ostatecznie popadamy w samozadowolenie. Nie ma czynnika zewnętrznego, który byłby w stanie ukształtować nasze zachowanie wbrew naszej wolnej woli, o ile jesteśmy świadomi możliwości i świadomie budujemy własną drogę życiową. Patrząc na sztuczną inteligencję z bezstresowej perspektywy człowieka, który nie odczuwa strachu, niepokoju, złości ani głodu, jaka jest szansa, że zastąpi ona tego człowieka? W ogóle nie ma szans. Ludzie mogą wymieniać informacje i uczyć się znacznie szybciej niż jakakolwiek maszyna, pod warunkiem, że nie korzystają z tej nieznośnej, pierwotnej części mózgu, układu limbicznego, który zawsze wszystko upraszcza.

Przełomowe wynalazki

https://aie24.pl/

Możemy przyjrzeć się przełomowym wynalazkom technologicznym, aby zrozumieć, jak zmieniły sposób, w jaki prowadzimy działalność gospodarczą, i przeżyć nasze życie, aby ekstrapolować, jak sztuczna inteligencja zrobi to samo. Możemy wyróżnić silnik spalinowy jako najważniejszy wynalazek, który naznaczył XX wiek, napędzany wykorzystaniem paliw kopalnych. Silnik spalinowy pozwolił nam podróżować szybciej, zapewniając większą produktywność i więcej wolnego czasu niż kiedykolwiek wcześniej. Posiadanie samochodu szybko stało się symbolem statusu, a miasta musiały się rozrosnąć, aby je pomieścić, brukując grunty orne i rezerwując mnóstwo powierzchni użytkowej na parkingi do tego stopnia, że prawie niemożliwe jest obejście się bez samochodu. Silnik spalinowy pozwolił nam także na posiadanie samochodów dostawczych i ciężarowych przewożących ładunki, zapewniając nam niewyobrażalną obfitość, ale jednocześnie w bardzo namacalny sposób zanieczyszczał nasze środowisko; wystarczy spojrzeć na dowolną nowoczesną metropolię i nieprzeniknioną zasłonę smogu. Paliwa kopalne są nieistotnym źródłem zanieczyszczeń, ale dopiero gdy zostały przyjęte na całym świecie i każdego było stać na samochód, zaczęły poważnie zanieczyszczać środowisko. Jak na ironię, dzięki nim wszyscy się wzbogacili, więc nie ma możliwości ograniczenia środków i po prostu „używania mniej”. Każda cząstka spożywanej przez nas żywności musi zostać przetransportowana jakimś środkiem transportu wykorzystującym silnik spalinowy, co oznacza paliwa kopalne i zanieczyszczenia, a ponieważ w mieście nie jest możliwy prowadzenie łowiecko-zbierackiego trybu życia, musimy jeść wszystko, co jest dostępne, co prowadzi do wszelkiego rodzaju problemy zdrowotne na dłuższą metę. Arabia Saudyjska bogata w paliwa kopalne stała się centrum światowej potęgi i rozrosła się z namiotowego miasta pasterzy wielbłądów do lśniącej metropolii, którą stać na budowę sztucznych archipelagów widocznych z kosmosu. Stany Zjednoczone wprowadziły ideę petrodolara i zdecydowanie zasugerowały każdemu krajowi, aby kupował ropę na rynku wyłącznie dolarami amerykańskimi. Stworzyło to wysoki popyt na dolary amerykańskie, które można było wydrukować i wygenerować znacznie większe bogactwo, niż rynek amerykański byłby w stanie sam utrzymać. Tymczasem próby stworzenia alternatywy dla paliw kopalnych nie powiodły się i jedynie pobożne życzenia skłaniają kraje do instalowania odnawialnych źródeł energii, takich jak turbiny wiatrowe; w większości przypadków przynoszą one straty i muszą być finansowane przez podatnika. Może się zdarzyć, że jakiś przypadkowy kraj będzie miał odpowiednie składniki, aby fizycznie zakotwiczyć sztuczną inteligencję w naszym świecie, czyniąc go nagle El Dorado. Zmiana władzy globalnej będzie niemal natychmiastowa, tektoniczna i – ze względu na obecność broni nuklearnej – zaskakująco pokojowa. Jest prawdopodobne, że sztuczna inteligencja, gdy osiągnie wystarczający poziom penetracji naszego globalnego społeczeństwa cyfrowego, będzie miała taki sam wpływ, jak silnik spalinowy: większa moc, większa produktywność, większy status i więcej wolnego czasu. Zostawiliśmy wydzielone pasy dla pieszych (chodniki) i zabroniliśmy wjeżdżania po nich samochodom; stworzyliśmy także wydzielone pasy dla samochodów (autostrady) i zabroniliśmy pieszym chodzić po nich. Z punktu widzenia komputerów ludzkie nogi to przestarzały sprzęt, który nadal jest obsługiwany w infrastrukturze miejskiej, dlatego prawdopodobnie będziemy musieli stworzyć zupełnie nową warstwę infrastruktury, aby pomieścić sztuczną inteligencję i pozostawić ludziom zwykły internet i telefony stacjonarne. Nie jest to nawet kwestia siły woli czy organizacji społecznej; wystarczy porównać wydajność traktora z wioską trzeciego świata za pomocą motyk i łopat. Pojedyncza maszyna kierowana przez człowieka może z łatwością wykonać pracę 300 mężczyzn, kobiet i dzieci, wytwarzając jednocześnie niewielką ilość zanieczyszczeń. Mało tego, kierowca ciągnika siedzi w wygodnym fotelu, a kabina chroni go przed słońcem, dzięki czemu orka jest przyjemna. Jakie jest prawdopodobieństwo, że sztuczna inteligencja pozostawi ludzi bez pracy? W ten sam sposób, w jaki nie słyszymy, żeby ktokolwiek narzekał, że traktory wykonują wszystkie soczyste prace mieszkańców wsi związane z orką i motyką, sztuczna inteligencja z pewnością nie usunie miejsc pracy w obecnej postaci, ale zautomatyzuje i przyspieszy pewne proste, powtarzalne prace, które musieliśmy wykonywać ręcznie z dużą wydajnością. koszt czasu i energii. Sztuczna inteligencja sprawi, że te obowiązki staną się przyjemniejsze i będziemy szczęśliwi, że w końcu ją mamy, ale pojawia się również problem nadmiernego polegania na maszynach do tego stopnia, że zapominamy używać mózgu. Zwróć uwagę, że w analogii do ciągnika wciąż wspomniano o „maszynie prowadzonej przez człowieka”. Nie była to tylko figura retoryczna ani wymyślona okoliczność — zgodnie z prawem wszystkie pojazdy sprawne do ruchu drogowego muszą być obsługiwane przez człowieka, nawet w przypadku powozów konnych, w których zwierzę ma możliwość wyboru prędkości i kierunku. Pojazdy wyposażone w silnik spalinowy muszą po prostu mieć osobę odpowiedzialną za wypadek, gdyby coś poszło nie tak, co oznacza, że muszą być zarejestrowane, serwisowane, a operatorzy muszą posiadać odpowiednią licencję itp. Jeśli porównamy woźnicę konnego z kierowcą samochodu wyraźnie widzimy, że wzrost mocy prowadzi do zaostrzenia wymogów licencyjnych. Jeśli sztuczna inteligencja kiedykolwiek stanie się przedmiotem gospodarstwa domowego, czymś, co każdy będzie posiadał tak samo, jak my posiadamy smartfony, prawdopodobnie będą musieli uzyskać licencję na broń w ten sam sposób, w jaki niektóre stany USA rejestrują broń na wypadek, gdyby coś poszło nie tak.

Walka z technologicznymi gigantami

https://aie24.pl/

Wraz z pojawieniem się Internetu mamy do dyspozycji cyfrowe narzędzia i metody rozpowszechniania informacji, którymi żywi się sztuczna inteligencja. Lokalną gospodarkę mogłaby sobie pozwolić na przyjęcie czegoś w rodzaju silnika parowego we własnym tempie, ale pojawienie się sztucznej inteligencji będzie wymagać ograniczenia dostępu do informacji i zahamowania rozwoju firm technologicznych, które lekkomyślnie zasiewają nasze środowisko niekontrolowanym wzrostem usług, co właśnie Unia Europejska (UE) już to robi. UE walczy z amerykańskimi gigantami technologicznymi, w szczególności wprowadzając szeroko zakrojone ramy prawne mające na celu ograniczenie ich wpływów na rynku UE. Jak wyjaśniono w jednym z artykułów CNN , UE jest zdecydowana rozbić Google za pomocą kar finansowych i działań regulacyjnych. W marcu 2019 r. UE głosowała nad dyrektywą dotyczącą praw autorskich  zawierającą cieszące się obecnie złą sławą art. 11 i art. 13, które odpowiednio nakładają na usługę agregatora wiadomości obowiązek zwracania się o pozwolenie lub uiszczania opłaty licencyjnej przed udostępnieniem linku do artykułu prasowego, a dostawcy treści mają obowiązek szanować prawa autorskie przez cały czas, a nie tylko wtedy, gdy duże firmy ich o to proszą. Krótko mówiąc, w art. 11 i 13 prawie wyraźnie wymieniono Google News i YouTube, które dołączają reklamy do czyichś treści i zarabiają na ciężarówkach, płacąc grosze wybranym twórcom treści. W jaki sposób Google ma skanować setki tysięcy godzin filmów przesyłanych przez całą dobę do YouTube pod kątem naruszenia praw autorskich? Chociaż Google posiada ContentID, system sprawdzania przesłanych treści w oparciu o ustaloną bazę danych prac należących do głównych wydawców, niewiele można zrobić, aby zastosować ContentID przed przesłaniem filmu, a od tego Google musiałby zacząć. Główny problem polega na tym, że YouTube rozrósł się znacznie poza możliwości jakiejkolwiek firmy, a Google zrobił to doskonale. YouTube miał być ogromnym źródłem informacji, najbardziej kompleksowym zbiorem danych w formie wideo do szkolenia sztucznej inteligencji w zakresie rozpoznawania obiektów i analizy trendów. Filmy z YouTube również zarabiają na  wyświetlaniu obok nich reklam, dzięki czemu Google może po prostu stale rozbudowywać infrastrukturę i czerpać korzyści bez konieczności tworzenia jakichkolwiek treści. W momencie, gdy to czytasz, prawdopodobnie YouTube nie jest już taki sam, ulega fragmentacji lub ogranicza dostęp dla większości użytkowników, czego oczekiwali i planowali unijni organy regulacyjne. Google nie zmniejszy wysiłków w zakresie gromadzenia danych i prawdopodobnie po prostu przejdzie na inne źródło danych, takie jak gadżety IoT. Wszyscy mamy smartfony, w których z łatwością można zainstalować aplikacje Google, za co UE faktycznie ukarała Google, promując monopol. Ale jeśli chodzi o YouTube, chodzi tu o trudną kwestię praw autorskich. Z prawnego punktu widzenia właściciele praw autorskich mają absolutne prawa do swoich treści i mogą nawet przekazać je swojemu potomstwu lub sprzedać dowolnej firmie. Właściciel praw autorskich może wypożyczać lub sprzedawać dowolną część swoich treści, nakładając na nie wszelkie możliwe ograniczenia, bezpłatnie lub za opłatą. Jednakże treści są cały czas remiksowane przez ogół społeczeństwa, co unieważnia prawa autorskie, ponieważ dotyczą tylko dokładnych kopii, ale jest to ustalane w drodze długiego i kosztownego procesu sądowego, a właściciel praw autorskich ma niemal gwarancję wygranej. Problem polega na tym, że zmiana zaledwie 0,01% treści chronionych prawem autorskim nie zapewnia takiej samej ochrony prawnej, jak zmiana 99,99% treści; prawa autorskie obejmują dokładne wyrażanie pomysłów, ale nie same pomysły. Kiedy Google przejął YouTube i użytkownicy zaczęli przesyłać ogromne ilości treści, wielcy właściciele praw autorskich, tacy jak Warner Brothers, zaczęli zacierać ręce; Google wyświetlał reklamy obok treści, ponosząc odpowiedzialność za naruszenie praw autorskich, ponieważ zarabiał na treściach objętych prawami autorskimi. Rozwiązanie? Utwórz zautomatyzowany system, który przegląda wszystkie przesłane filmy i porównuje je z bazą danych treści chronionych prawami autorskimi stworzoną przez duże firmy, które chcą pozwać Google w zapomnienie, jeśli naruszenia będą się powtarzać. Ten system oznaczania ContentID okazał się spektakularną porażką, ponieważ poprawnie rozpoznawał treści chronione prawem autorskim tylko tak długo, jak przesyłane były dokładne kopie treści znanych marek. Gdy drobni producenci treści zaczęli nagrywać dźwięki, takie jak dzwonki wietrzne, i chronili je prawami autorskimi, całe obszary treści YouTube zostały oznaczone jako naruszające prawa autorskie. W 2015 roku firma ContentID wydała ostrzeżenie dotyczące praw autorskich wobec filmu, który zawierał jedynie mruczącego kota  , twierdząc, że dźwięk należy do EMI Music Publishing. Technicznie rzecz biorąc, właściciel kota mógłby pozwać Google i EMI za fałszywe roszczenia dotyczące praw autorskich, ale jest to kolejny kosztowny proces sądowy, któremu nikt nie chce się poddać, więc sprawy zostają rozstrzygnięte przez Google, który nie wywiązuje się ze świadczeń przysługujących posiadaczom praw autorskich.

W większym formacie ContentID po prostu nie działa, ponieważ ma na celu ochronę Google przed procesami sądowymi, a nie zapewnienie, że właściciele praw autorskich lub użytkownicy YouTube zaspokoją swoje potrzeby. Po prostu musi być człowiek na czele, który będzie przeglądał roszczenia dotyczące praw autorskich i zatwierdzał je lub odrzucał; nie ma możliwości, aby sztuczna inteligencja kiedykolwiek przejęła ten obowiązek. W samym YouTube co sekundę przesyłanych jest około 3000 godzin filmów wideo i nie ma żadnego personelu pomocniczego, który mógłby to wszystko sprawdzić pod kątem naruszenia praw autorskich i zgodności z wytycznymi społeczności. jest zdegradowany do inteligencji umysłu roju, niezależnie od tego, czy są to ludzie, czy maszyny. Google próbowało wprowadzić model YouTube Heroes, aby zachęcić użytkowników do zostania bezpłatnymi recenzentami treści, co w teorii jest dobrym pomysłem, ale zostało bezlitośnie odebrane przez wszystkich twórców treści YouTube jako tyrańskie i wyzyskujące. Gdyby Google miał sztuczną inteligencję lub coś jej bliskiego gotowego do wdrożenia, zostałaby wdrożona już w YouTube; jeśli ContentID jest osławioną sztuczną inteligencją, widzimy, że to katastrofa. To tylko roszczenia dotyczące praw autorskich, mglistego prawa, z którym sztuczna inteligencja radzi sobie żałośnie nieodpowiednio, a mimo to powinniśmy myśleć, że sztuczna inteligencja jest gotowa na wprowadzenie na rynek i zajmie naszą pracę. Można powiedzieć, że sieci neuronowe zamieszkujące urządzenia IoT i dzwoniące do domu, aby raportować o prawdziwym świecie i działaniach ludzi w nim, reprezentują narządy zmysłów AI. Te maleńkie roboty mogą dostarczać sztucznej inteligencji ogromne ilości danych w czasie rzeczywistym, umożliwiając jej symulację rzeczywistości i próbę przewidywania przyszłych trendów. Wszyscy wywieramy na siebie wpływ i najmniejsze nasze działania mają dalekosiężne konsekwencje, które zwykle ignorujemy, ale sztuczna inteligencja mająca wgląd we wszystkie źródła danych z urządzeń IoT w ściśle kontrolowanym środowisku pozbawionym wolnej woli byłaby w stanie być wszechobecna i wszechwiedzący.

Tutaj wyruszamy w dziwną podróż do głębokich podświadomych myśli człowieka, szczególnie tych związanych z posłuszeństwem wobec osoby o wyższym statusie. Jeśli polecenie wydaje inny człowiek, oceniamy jego status w stosunku do naszego i wykonujemy go, jeśli jest wyższy; bóstwu automatycznie darzy się najwyższy szacunek i uważa się je za nieomylne. Dlatego też, gdyby gigant technologiczny chciał narzucić całkowitą akceptację Internetu Rzeczy i związaną z tym ingerencję w prywatność, najlepszym sposobem byłoby przedstawienie sztucznej inteligencji przetwarzającej wszystkie źródła danych ze sprzętu jako istoty przypominającej Boga. Nie oznacza to, że cokolwiek z tego byłoby prawdą, ale po prostu że firma będąca właścicielem wprowadziłaby ją na rynek w ten sposób, aby osiągnąć całkowitą penetrację rynku i wykluczyć konkurencję pod dosłownym oskarżeniem o herezję. Pomysł jest taki, że tego rodzaju sztuczna inteligencja zostałaby przyjęta z otwartymi ramionami, ponieważ mogłaby odpowiednio uporządkować każdą najdrobniejszą rzecz, którą robimy w naszym codziennym życiu, aby było lepiej, pod warunkiem, że nie będziemy w to w żaden sposób ingerować. Ze znalezieniem idealnego zatrudnienia, przewidywaniem przyszłych przestępstw i byciem idealnym partnerem dla każdego, taka sztuczna inteligencja teoretycznie byłaby w stanie zarządzać całą metropolią jak w zegarku, rozwiązując problemy, zanim się pojawią. Należy pamiętać, że to wciąż science fiction, ale każdy gigant technologiczny, który chce więcej otwartych urządzeń IoT w celu uzyskania większej liczby kanałów danych, prędzej czy później będzie reklamował tego rodzaju rozwiązanie jako nieuniknione i pozytywne, w którym sztuczna inteligencja pełni rolę życzliwego boga. W przypadku niektórych osób tak już jest. George Hotz szczerze wierzy w sztuczną inteligencję i jej zdolność do przekształcania przyszłości, mimo że miał już za sobą udane przedsięwzięcie związane z samochodem autonomicznym i zna nieodłączne ograniczenia sztucznej inteligencji, a mianowicie to, że ma ona raczej charakter probabilistyczny niż deterministyczny. Zwróć uwagę, jak bardzo to, co mówi w artykule z The Verge z 2019 roku zatytułowanym „Założyciel Comma.ai, George Hotz, chce uwolnić ludzkość od symulacji sztucznej inteligencji” , pasuje do kazania religijnego. Na corocznej konferencji technologicznej SXSW, która odbyła się w Austin w Teksasie, George wygłosił przemówienie na temat idei, że wszyscy żyjemy w symulowanym wszechświecie i że wydostanie się z niego pozwoli nam spotkać Boga i Go zabić. Kazanie George’a znajduje poparcie w mainstreamowych rozważaniach naukowców, którzy twierdzą, że wszyscy możemy być tylko postaciami w grze wideo stworzonej przez niezwykle zaawansowaną inteligencję. W ten sam sposób, w jaki tworzymy i angażujemy się w scenariusze, w których postacie przestrzegają naszych zasad i istnieją w ramach, które im nadajemy, ale mają „życie” tylko wtedy, gdy nimi mikrozarządzamy, możemy być czyjąś rozrywką, z tą różnicą, że mamy też pewien stopień swobody chęć uczynienia rzeczy interesującymi. Według artykułu w Scientific American [18], w którym cytuje się Neila deGrasse Tysona, istnieje 50 do 50 szans, że cały nasz wszechświat jest tylko symulacją na czyimś kosmicznym dysku twardym. Po zauważeniu, że nasze DNA różni się od szympansów tylko o 2%, Neil stwierdził, że może istnieć taka forma inteligencji, która sprawiłaby, że wyglądalibyśmy tak prymitywnie jak szympansy; ta sama inteligencja zajmowałaby się tworzeniem i redagowaniem rasy ludzkiej.

Teoria symulacji wywodzi się od Nicka Bostruma, który w 2003 roku zasugerował, że nasze super zaawansowane potomstwo będzie mogło pewnego dnia zdecydować się na przeprowadzenie symulacji przodków – nas – na swoich megakomputerach. Nasze obecne życie mogłoby być jedynie przebłyskiem wyimaginowanego snu i nie bylibyśmy w stanie stwierdzić, czy jakakolwiek inna osoba jest symulacją prawdziwego umysłu, czy tylko postacią poboczną w tej ogromnej szaradzie. Teorię symulacji potwierdza fakt, że wszystkie prawa naturalne w naszym wszechświecie wydają się być matematycznie skorelowane, tak jakby stworzył je świadomy umysł. Inni naukowcy ubolewali nad faktem, że taki w ogóle rozważano nieprawdopodobną hipotezę, twierdząc, że prawdopodobieństwo teorii symulacji wynosi w rzeczywistości zero. Jak w ogóle zacząć testować teorię symulacji? Pogarsza się. Teoria symulacji stwierdza również, że możemy żyć w grze komputerowej, a projektanci gier idą na skróty, aby zaoszczędzić na zasobach obliczeniowych, co ma wyjaśnić zjawiska paranormalne, takie jak duchy, jasnowidzenie i deja vu. Są nawet fizycy z MIT, tacy jak Zohreh Davoudi, którzy wtrącają się w ten temat, stwierdzając, że skoro mamy ograniczone zasoby do przeprowadzania symulacji komputerowych, to samo mieliby nasi podobni do Boga twórcy. Innym interesującym pomysłem jest to, że pomiar promieni kosmicznych pokazuje, że nie są one ciągłe, ale mają punkty załamania, jak gdybyśmy powiększyli zdjęcie i zobaczyli piksele, które powiedziałyby nam, że jest to plik, a nie rzeczywistość. Filozofowie mogą włączyć się do walki i rzeczywiście to robią, twierdząc, że każdy dowód na to, że uczestniczymy w symulacji, może również być częścią symulacji. Śmierć oznaczałaby wówczas, że twórcy zakończyliby te części symulacji, które nie przyniosły niczego interesującego, więc rada dotycząca nieśmiertelności brzmiałaby „idź robić fajne rzeczy”. Rodzi to również niewygodne pytania dotyczące duszy, nieśmiertelności i reinkarnacji, co zaostrza każdą dyskusję naukową. Zabawne jest to, że teksty religijne, które naukowcy uważają za przestarzałe, mogą być najbardziej zaawansowaną formą nauki, ponieważ wszystko opiera się na ludzkim doświadczeniu. Czym miałby zostać zastąpiony Bóg? Prawdopodobnie znasz już odpowiedź – sztuczna inteligencja. George porównuje programowanie do magii, wspomina, że ludzie prawdopodobnie nie mają wolnej woli i zastanawia się nad założeniem religii skupiającej się na wyrwaniu się z symulacji. Według George’a kapitalizm się wyczerpie, ponieważ wszystkie firmy nieuchronnie skazują się na porażkę, dążąc do maksymalizacji zysków za wszelką cenę; Aby odnieść sukces na dłuższą metę, korporacja powinna bardzo przypominać kościół. Punktem zwrotnym w naszej historii będzie to, co w branży technologicznej nazywa się „osobliwością” – moment, w którym odłączone jednostki w ekosystemie IoT uzyskują masę krytyczną i przekształcają się z rozłączonych robotycznych sprzętów w żywe istoty reprezentujące super sztuczną inteligencję, boską istotę. Właściwość wyłaniająca się sieci neuronowej. Chociaż osobliwość wyobrażano sobie już wcześniej, jej wybitni przedstawiciele, tacy jak Ray Kurzweil, skupiali się przede wszystkim na wszczepianiu technologii w nasze ciała, ale George Hotz mówi o wszczepianiu tej idei w nasze umysły. Powinniśmy zapomnieć o ulepszaniu siebie lub zarabianiu pieniędzy, aby zyskać więcej udogodnień dla stworzeń, i po prostu poddać się super AI i zacząć wierzyć w tę ostateczną religię New Age. Zarówno w wersji osobliwości Raya, jak i George’a kapitalizm jest przestarzałym sposobem myślenia, który powinniśmy pokonać, aby stać się częścią kolektywu, reprezentującego ostateczną socjalistyczną utopię, w której pieniądze przepływają swobodnie i możemy żyć bez konieczności pracy. Pomimo generowania większego bogactwa niż jakakolwiek inna forma organizacji społecznej w historii i dystrybucji go dalej niż kiedykolwiek wcześniej, kapitalizm był oczerniany przez pewne ideologie związane z socjalizmem jako wcieleniem zła. Ponieważ sztuczna inteligencja ogromnie wzmocni kapitalizm, giganci technologiczni mogą chcieć przedstawiać go jako boskiego, choć w rzeczywistości nie byłby on w stanie przezwyciężyć tego sceptycyzmu i oporu. Część grosza można by także rozdać niemytym masom, które przyjmują sztuczną inteligencję poprzez uniwersalny dochód podstawowy (UBI), ponownie w celu zaspokojenia socjalistycznych rewolucjonistów. Nieżyjący już Stephen Hawking, Elon Musk i Mark Zuckerberg w pewnym momencie odnosili się do koncepcji UBI jako niezbędnej, gdy sztuczna inteligencja nieuchronnie pozostawi ludzi bez pracy. Jak wspomniano wcześniej, jest to bardzo mało prawdopodobne, ponieważ to ludzie mogą tworzyć nowe miejsca pracy szybciej, niż są w stanie stworzyć i wdrożyć sztuczną inteligencję, która może je obsadzić. W jednym z artykułów  na Medium.com zauważono, że spowoduje to zainstalowanie sztucznej inteligencji w społeczeństwie kompleksowa trauma i UBI posłużą do złagodzenia obywateli przed kryzysem gospodarczym, stwierdzając, że kandydat na prezydenta USA w 2020 r., Andrew Yang, zaproponował już wprowadzenie UBI. Zarówno Republikanie, jak i Demokraci faktycznie zgadzają się co do UBI; ci pierwsi mogliby to zrobić bez nowych podatków, drudzy z radością przechwalaliby się zwiększonymi świadczeniami socjalnymi dla mniejszości.  Mark Cuban sprzeciwia się UBI, nazywając go „najgorszą możliwą reakcją” na bezrobocie [20]. Blog AI Superpowers, na którym sprzedaje się tytułowa książka [21] napisana przez dr Kai-Fu Lee, dowodzi, że rządy powinny bezpłatnie zapewniać obywatelom minimum podstawowych usług (opieka zdrowotna, żywność, schronienie i edukacja), a następnie przekazywać tym ludziom gotówkę zaangażowany w pomoc w świadczeniu minimalnych podstawowych usług innym, którzy nie chcą się angażować. Zasadniczo tylko pracownicy rządowi/AI otrzymywaliby UBI jako formę wynagrodzenia. Czym UBI różniłoby się od obecnego dobrobytu? Ukryte twierdzenie stojące za UBI polega na tym, że możliwe jest znalezienie takiej ilości gotówki, która będzie odpowiednia dla każdego, ale spojrzenie na rzeczywiste życie pokazuje, że tak nie jest. Młodzi, samotni mężczyźni są znacznie bardziej samowystarczalni niż większość innych kategorii, podczas gdy kategorie takie jak samotne matki wymagają dodatkowej gotówki, aby udźwignąć ciężar posiadania dziecka wychowywanego przez państwo. A co z niepełnosprawnością lub przewlekłymi schorzeniami, takimi jak cukrzyca i choroby psychiczne? Jeśli zaczniemy brać pod uwagę wiek, płeć, stan cywilny i ogólny stan zdrowia, nagle nasz UBI zmieni się z prostego, schludnego pojęcia, które można wyjaśnić w kilku słowach, w bałagan administracyjny, który z powrotem staje się tym samym rodzajem opieki społecznej używamy już od kilku dekad. Bez opieki społecznej włącza się instynkt plemienny i ludzie zaczynają organizować się w luźno powiązane klany, które nieuchronnie chcą się wzajemnie wypierać i pożerać zasoby, co prowadzi do bałkanizacji. To kolejny z tych nieznośnych instynktów pochodzących z układu limbicznego i zrobiliśmy tak wiele, aby go uspokoić, ale dokąd mamy się stąd udać? Romantyczna koncepcja zastąpienia kapitalizmu jakąś inną formą rządów bardziej powiązaną z religią będzie ostatecznie wycelowana w najniższe szczeble społeczeństwa, czyli te, które uważają przedsiębiorców i kapitalistów za całkowicie złych i moralnie skorumpowanych ze względu na ich pragnienie odniesienia sukcesu. Wszyscy inni mogą dostrzec ogromną ilość bogactwa i produktywności, jaką zapewnia kapitalizm, chcąc chętnie uczestniczyć i przyczyniać się do wzrostu gospodarczego, ale tego niezadowolenia nie da się tak łatwo załagodzić samym bogactwem; będą potrzebować czegoś lepszego. Prawdopodobnie stanie się tak, że technologia będzie coraz bardziej odrębna od tych, którzy mają, i tych, których nie ma, co doprowadzi do powszechnej niechęci ze strony tych, którzy nie mogą porzucić przestarzałych pomysłów lub pogodzić się z hierarchiami kompetencji opartymi na zasługach. Ci, których stać na najnowszego iPhone’a lub zaangażują się w ekosystem IoT, uzyskają wszystkie korzyści związane ze sztuczną inteligencją, podczas gdy osoby z zewnątrz staną się źródłem frustracji, ciągnąc wszystkich w dół i prawdopodobnie wywołując zamieszki, które sprawią, że elity będą skupiać się w swoich ultrabezpiecznych fortece miejskie zamieniły się w bunkry. Rosnące napięcia i konflikty społeczne zostałyby następnie naprawione przez gigantów technologicznych przedstawiających sztuczną inteligencję jako uniwersalne połączenie religii i kapitalizmu, reklamowane jako niezbędna część naszego życia. Jeśli technologiczny gigant podpisze umowę z branżą medyczną i farmaceutyczną, wierni będą mogli zostać wyposażeni w sprzęt IoT, który stworzy dla firmy dodatkowe źródła danych medycznych, jednocześnie dostarczając użytkownikom leki i szczepionki kroplowo. Dlatego ujawnia się idealny biznesplan dotyczący marketingowej sztucznej inteligencji:

  • przedstawiać sztuczną inteligencję jako sposób na załagodzenie różnic społecznych i zrównanie wszystkich, tak jak robi to już Facebook. Tym, którzy wierzą w idee kapitalistyczne, należy przedstawiać sztuczną inteligencję jako sposób na zwiększenie produktywności i bogactwa osobistego; tym, którzy wierzą w koncepcje religijne, sztuczną inteligencję należy przedstawiać jako życzliwego „anioła stróża”, zgodnie z ich naukami religijnymi. Koncepcję sztucznej inteligencji można obracać na różne sposoby, aby dostosować ją do ideałów wszystkich subkultur w społeczeństwie w taki sam sposób, w jaki Facebook jest dla jednych źródłem wiadomości, a źródłem rozrywki dla innych.
  • korzystaj z urządzeń IoT, które stale skanują środowisko i zbierają dane, aby raportować wszystko z powrotem do statku-matki, niezależnie od tego, czego chce użytkownik, co już robi Alexa. Bezwstydnie naruszaj prywatność wszystkich poprzez bezpośrednią inwigilację i stwórz szczegółową, dokładną politykę prywatności, która niczego nie wyjaśnia i jest ukryta głęboko na stronach prawniczych. Spowoduje to utworzenie kanałów danych, które pomogą firmie analizować trendy użytkowników i sprzedawać dane reklamodawcom, minimalizując jednocześnie odpowiedzialność prawną. Wszelka odpowiedzialność za naruszenie prywatności powinna zawsze spoczywać na użytkowniku.
  • urządzenia medyczne muszą przejść szeroko zakrojone testy kliniczne, w przeciwieństwie do medycznych urządzeń do noszenia (zobacz Apple Watch, który jest sprzedawany jako zegarek, a jednocześnie jest w pełni funkcjonalnym urządzeniem medycznym). Dlatego sprzęt IoT powinien być sprzedawany w postaci pierścionka, bransoletki lub naszyjnika pod przykrywką biżuterii lub dodatku, rzekomo zapewniając użytkownikowi niematerialne korzyści medyczne. Niektóre implanty ciała, takie jak kolczyki i kolczyki w nosie, są również wyłączone z testów klinicznych, więc jednym z potencjalnych źródeł przychodów byłoby tworzenie wersji takiej biżuterii IoT, którą można by instalować w gabinetach ambulatoryjnych lub salonach tatuażu.
  • firmy farmaceutyczne zazwyczaj mają żelazne monopole na rynku, co pozwala im uniemożliwiać konkurencji obniżanie cen leków. Zawarcie umowy z jednym z takich karteli może wiązać się z umożliwieniem medycznym urządzeniom ubieralnym IoT możliwości wstrzyknięcia użytkownikowi leku potrzebnego do opanowania choroby przewlekłej, najlepiej insuliny stosowanej w leczeniu cukrzycy. Cukrzyca, będąca głównie chorobą cywilizacyjną, w nieproporcjonalnym stopniu dotyka mniejszości, co pozwoliłoby firmie prezentować się jako świadoma społecznie, ukrywać się przed negatywnym rozgłosem, twierdząc, że „po prostu chce pomóc” i czerpać ogromne przychody z programów mających na celu pomoc mniejszościom w walce z chorobami przewlekłymi , przede wszystkim Obamacare.
  • Medyczne urządzenia ubieralne IoT należy projektować w oparciu o wnioski wyciągnięte z sieci społecznościowych, aby wywołać u użytkowników uzależnienie psychiczne. Facebook, Instagram i inne media społecznościowe wykorzystują w szczególności sygnały wizualne i dźwiękowe, aby wywołać krótkotrwały przypływ satysfakcji i przypomnieć użytkownikowi o konieczności skupienia się. W przypadku medycznych urządzeń do noszenia celem byłoby przypomnienie użytkownikowi, aby miał je włączone, aby inni nie zawstydzili go za to, że nie mogą otrzymać najnowszego powiadomienia lub innej nagrody. Medyczne urządzenie do noszenia IoT powinno być przedstawiane jako symbol statusu i być „fajne”, a nawet zapewniać bezsensowne punkty za noszenie, co ostatecznie mogłoby obejmować system kredytów społecznych (SCS).
  • Zminimalizuj wszystkie wydatki związane z bezpieczeństwem, w ten sam sposób, w jaki zrobił to CloudPets, przechowując nagrania wiadomości dzieci w niezabezpieczonej chmurze Amazon. Jeśli to możliwe, korzystaj z najtańszych materiałów, niezależnych programistów i oprogramowania typu open source, aby obniżyć wydatki na rozwój. Doprowadzi to również do tego, że medyczne urządzenia do noszenia szybko ulegną uszkodzeniu i staną się przestarzałe, co spowoduje konieczność ponownego zakupu przez użytkownika. Kiedy wystąpią nieuniknione ataki hakerskie i problemy z bezpieczeństwem, uznaj to wydarzenie za nieistotne i oskarż osobę, która ujawniła problem, jako luddytę i podżegacza motłochu.
  • szczepionki dają odporność, ale nie odporność na choroby i stanowią lek, który może być sprzedawany zdrowej osobie w nieskończoność, miesięcznie lub rocznie. W przypadku szczepionek firmy farmaceutyczne mają niemal całkowity immunitet przed procesami sądowymi, co oznacza, że mogą upaść bez możliwości skorzystania przez klienta z drogi prawnej. Jeżeli tak się stanie,

firma farmaceutyczna może zarobić dodatkowy zysk sprzedając leki na chorobę, której szczepionka miała zapobiegać.

Wszystko to jest możliwe dzięki „minimalnie opłacalnemu produktowi”, koncepcji wytwarzania dokładnie tego, co sprawia, że firma jest prawnie chroniona przed procesami związanymi z fałszywymi reklamami. To dość powszechna koncepcja, która wykorzystuje impulsywne zakupy, dostępność środków w świecie zachodnim i ogólną apatię konsumentów, jeśli chodzi o wyszukiwanie produktów i usług przed wydaniem na nie pieniędzy. Aby być uczciwym, klienci mogą zorganizować pozew zbiorowy w celu odzyskania odszkodowania, ale chodzi o to, aby wcześniej zarobić jak najwięcej pieniędzy, a następnie przetrwać konsekwencje. Wszelkie skargi dotyczące braku funkcjonalności można łatwo odrzucić, produkując inny model tego samego produktu, który jest minimalnie lepszy lub oferując wersję premium po znacznie wyższej cenie. Jak wyraźnie widać, rynek amerykański jest gotowy do wzięcia dla każdego, kto chce zainwestować trochę czasu i wysiłku w stworzenie idealnego rodzaju produktu AI, który uderzy we wszystkie właściwe akordy. Napięcia rasowe, rosnące koszty opieki zdrowotnej, rosnąca przepaść majątkowa, monopole farmaceutyczne i centralizacja władzy w megamiastach już mają miejsce, więc dlaczego nie skorzystać z nich, przejmując całkowitą kontrolę nad rynkiem? Sztuczna inteligencja nie musi nawet istnieć na zapleczu tego medycznego urządzenia do noszenia IoT, ale dopóki użytkownicy uważają, że istnieje lub przynajmniej nie powiedziano im wyraźnie, że tak nie jest, wszystko jest koszerne. Podawanie sztucznej inteligencji jako religii może nawet kwalifikować firmę technologiczną do korzystania z pewnych zabezpieczeń prawnych, w szczególności związanych z wolnością słowa i religijną oraz podatkami. Powodem, dla którego te szaleństwa są dozwolone, jest to, że amerykańscy ustawodawcy doszli do wniosku, że mogą wykorzystać firmy z siedzibą w USA jako przedłużenie siły militarnej w celu ekonomicznego podboju świata. Po co najeżdżać Chiny, skoro Chińczycy uwielbiają iPhone’y i nadal je kupują, wysyłają pieniądze do USA, pozwalając jednocześnie amerykańskiej sztucznej inteligencji analizować ich prywatne dane? Z drugiej strony Chiny mogą spróbować czegoś podobnego z chińskim sprzętem, w szczególności routerami. A skoro już o tym mowa, czy wiesz, kto wyprodukował Twój router internetowy? Najprawdopodobniej to chińska firma mogła zainstalować backdoora, ukryty punkt dostępu dla wtajemniczonych. Pod względem militarnym świat znajduje się w impasie, który zmusił supermocarstwa do organizowania bloków walczących o dominację gospodarczą. UE jest jedna, podobnie jak dwie Ameryki. Chiny i Rosja patrzą na Indie i Afrykę, podczas gdy biedna Australia musi radzić sobie sama. Ktokolwiek jako pierwszy osiągnie ogólną sztuczną inteligencję, zostanie rakietowo wciągnięty w nowy Złoty Wiek dobrobytu, podczas gdy wszyscy pozostali zostaną w tyle. Na razie każdy blok ma inne mocne strony i inaczej je wykorzystuje w tej globalnej grze Monopoly. Minerały ziem rzadkich będą napędzać rewolucję sztucznej inteligencji w taki sam sposób, w jaki lit, znajdujący się w akumulatorach litowo-jonowych, odegrał kluczową rolę w tworzeniu minutowych baterii stosowanych w smartfonach i tabletach. Obecne materiały są niewystarczające do zasilania ogólnej sztucznej inteligencji, więc miej oko na odkrycie jednego z takich minerałów, który pomoże nam osiągnąć ogromne prędkości obliczeniowe potrzebne do urzeczywistnienia tego założenia. Jeśli na terytorium jednego z tych bloków odkryto jego ogromne złoża, może on stać się superpotęgą XXI wieku; jeśli tak się stanie, będzie to słabo rozwinięta i niezbadana Afryka, kontynent ten może stać się poligonem doświadczalnym dla każdego bloku gospodarczego do inwazji i walki.

Ekosystem IoT

https://aie24.pl/

Nasze firmy rozwijają się, ale nasze sposoby prowadzenia działalności nie, dlatego kładziemy nacisk na automatyzację i wdrażanie systemów sztucznej inteligencji. Kraje i firmy, które wdrożą IoT, zyskają przewagę, zmuszając wszystkich innych do zrobienia tego samego. Naraża to firmy i rządy na ataki hakerskie dzięki koncepcji powierzchni ataku, zgodnie z którą im więcej systemów jest połączonych w sieć, tym niższe jest ich ogólne bezpieczeństwo, ponieważ osoba atakująca zdalnie może złamać najsłabsze ogniwo i w ten sposób włamać się do całej sieci. Główną zaletą IoT, jak reklamują producenci różnych robotów, z których się składa, jest możliwość szybkiego podejmowania drobnych decyzji w oparciu o dane zebrane przez czujniki lub wprowadzone do niego z zewnętrznego źródła. Na przykład Roomba zamiata podłogę, korzystając z czujników, dzięki którym nie musisz już stać ze szufelką. Brzmi nieźle, ale główną wadą Roomby jest to, że polega na regularnej konserwacji, więc teraz zamiast szufelki stoisz ze śrubokrętem. Co by było, gdybyśmy stworzyli drugą Roombę, która naprawiłaby pierwszą i pozwolili im pracować w tandemie? Oczywiście potrzebowalibyśmy trzeciej Roomby z możliwością diagnozowania usterek, zdolnej do nadzorowania pierwszego zamiatania, aby wykryć, kiedy i dlaczego się zepsuł, oraz wysłać drugiego. Trzy Roombasy stanowiłyby już ekosystem IoT, który mógłby działać samodzielnie, bez konieczności czekania na powolny wkład człowieka. Jeśli trzy Roomby musiałyby pokrywać ogromny obszar i komunikować się za pośrednictwem połączenia bezprzewodowego, teraz moglibyśmy zastosować czwartą Roombę działającą jako router mobilny, która podążałaby za trio i ustawiała się w celu uzyskania maksymalnej wydajności sieci. Problem polega na tym, że systemy komputerowe zwykle doświadczają wykładniczego wzrostu powierzchni ataku przy liniowym wzroście złożoności. Każdy, kto znajduje się w pobliżu i ma wiedzę na temat budowy i używania anteny, może włamać się do naszego kwartetu Roomba i zrobić z nim, co mu się podoba. Zatem teraz moglibyśmy zatrudnić 55 Roombasów wyposażonych w karabiny maszynowe, które strzelałyby do każdego, kto nadejdzie, ale nie rozwiązałoby to nieodłącznej słabości koncepcji, która podważa jakąkolwiek użyteczność, jaką mógłby mieć taki ekosystem. Jeśli jednak nasze Roombasy znajdują się w systemie zamkniętym, takim jak magazyn, ta sama słabość jest w dużym stopniu wyeliminowana. Eliminując ingerencję człowieka, ekosystem IoT umożliwia robotom współpracę z szybkością, koordynacją i wytrzymałością znacznie przekraczającą możliwości człowieka. Wszyscy ludzie obecni w danej lokalizacji byliby zazwyczaj jedynie biernymi obserwatorami, nie mającymi nawet możliwości ręcznego sterowania robotami, co do tej pory miało miejsce w przypadku Waymo firmy Google, autonomicznego samochodu wahadłowego, który nie ma kierownicy ani hamulców. Giganci technologiczni przewidują przyszłość, w której domy, szkoły i szpitale staną się tym samym sterylnym środowiskiem dla sztucznej inteligencji, w którym ludzie będą okazywać najwyższy szacunek i posłuszeństwo. Na razie Amazon jest tym, który przybliża tę wizję do rzeczywistości. Magazyny Amazon, zwane także „centrami realizacji”, to miejsca, w których ekosystem IoT już zwiększa siłę roboczą i może wkrótce ją zastąpić; ludzie nadal wybierają przedmioty, sortują je i pakują, ale te stanowiska pracy również prawdopodobnie zostaną zautomatyzowane dzięki robotom takim jak Handle firmy Boston Dynamics [12], robot przypominający strusia, który może samodzielnie przenosić pudełka. W tych gigantycznych magazynach panuje ciężkie tempo pracy i rygorystyczne warunki, w których nie toleruje się spóźnień [13] , a w tych gigantycznych magazynach pracują roboty, które przewożą ogromne ilości towarów, przesuwając się po specjalnej betonowej podłodze i odczytując kody QR, aby dotrzeć do miejsca przeznaczenia. Rolki i przenośniki taśmowe przemieszczają przedmioty w lewo i prawo, a wszystko po to, aby jak najszybciej dostarczyć prezent lub zamówienie. Ostatecznym celem jest to, aby Amazon sprzedawał wszystkie produkty na świecie każdemu klientowi jednocześnie; Amazon tak naprawdę traci miliardy dolarów na sprzedaży, ponieważ koncentruje się na wzroście, a nie na zysku.

Podstawowe koncepcje

https://aie24.pl/

Koncepcja maszyn, które mogą ewoluować, ucząc się od otoczenia, jest dyskutowana w środowisku naukowym od prawie stu lat. Podobnie jak w przypadku wszystkich zaawansowanych paradygmatów, uczenie maszynowe zostało najpierw wyśmiane, następnie rozważone, a następnie całym sercem przyjęte. Problem z uczeniem maszynowym polega na tym, że komputery nie mają mechanizmu filtrującego umożliwiającego sortowanie informacji tak, jak robią to żywe mózgi, i nie mogą tworzyć organizacji wyższego rzędu, jak ludzie. Potrafimy szybko ocenić, czy coś nie jest warte naszej uwagi, aby zaoszczędzić energię na rzeczywiste zadania pod okiem mądrzejszej, bardziej wydajnej osoby, ale komputery i tak nie poradzą sobie z rzeczywistym światem. W ten sposób inteligentne maszyny otrzymują przefiltrowane dane ułożone w zestawy, a ich środowisko uczenia się jest, że tak powiem, całkowicie sterylne. Wystawienie inteligentnych maszyn na działanie świata zewnętrznego zwykle kończy się katastrofą, ponieważ ich wątłe mózgi zostają zatkane bezużytecznymi informacjami. Na przykład istnieje inteligentna maszyna, która obserwuje, co wpisujesz w wyszukiwarce Google, i po podłączeniu do Twojego osobistego profilu utworzonego dzięki uprzejmości Gmaila, YouTube i innych usług Google może polecić spersonalizowane wyniki wyszukiwania. Nie powinieneś wiedzieć o tej inteligentnej maszynie, ponieważ możesz chcieć podać jej fałszywe informacje, psując dostarczane przez nią wyniki. Jeśli zrobiłaby to wystarczająca liczba użytkowników, wyszukiwarka Google by to zrobiła zasadniczo stać się bezwartościowymi. Struktura inteligentnego komputera przypomina Kongres, ponieważ składa się z małych, niezależnych jednostek, które mogą głosować w dowolnej sprawie. Kiedy na tym układzie zostaną zbudowane dodatkowe warstwy, możemy o tym pomyśleć jako o utworzeniu Senatu, który może również wnieść wkład w sprawy. Pomyśl o przedłużających się dyskusjach politycznych, które ostatecznie muszą się sprowadzić do: Głosuj na „tak” lub „nie”; tak właśnie działa inteligentna maszyna. Należy zauważyć, że inteligentna maszyna pobiera dane binarne, ale generuje prawdopodobieństwo, co oznacza, że może być mniej więcej pewna wyniku, dlatego możemy ocenić jakość dowolnej sieci neuronowej, szacując, jak poprawnie odgadła, czego od niej oczekujemy, ale nigdy nie jest to prawdą. niektórzy . Mając wystarczającą liczbę warstw, możemy zacząć mówić o sieci neuronowej, w której różnym warstwom przypisuje się różne wagi w zależności od ich wydajności. Krótko mówiąc, sieć neuronowa może rozróżniać jednostki i ich głosy w zależności od tego, jak radziły sobie w przeszłości. Pomyśl o tym jak o jeździe do pracy i ledwo słuchaniu głosu w radiu, ale potem skupieniu całej uwagi na szefie w pracy; sieć neuronowa uczy się racjonować swoje zasoby obliczeniowe. W tym momencie uczenie maszynowe staje się uczeniem głębokim, podczas którego sieć neuronowa reorganizuje się zgodnie z własnymi zasadami, których nie do końca rozumiemy, przy prędkościach, których nie jesteśmy w stanie śledzić. Zasilanie sieci neuronowej spójnymi zbiorami danych i pokazywanie jej oczekiwanego rezultatu nazywa się „uczeniem przez wzmacnianie” i tworzy wysoce wyspecjalizowaną inteligentną maszynę. Na przykład pokazanie obrazów psów lub kotów wzmocni pojęcia „psa” lub „kota”, ale pokazanie obu sprawi, że sieć neuronowa będzie ogólnie znacznie lepiej rozpoznawać zwierzęta. W zależności od przeznaczenia sieci neuronowej naukowcy trenują ją w różny sposób, korzystając z danych zebranych z publicznie dostępnych źródeł. Kiedy sieć neuronowa jest podłączona do konkretnego sprzętu, możemy zacząć mówić o robotyce, która zasadniczo nadaje sieci neuronowej ciało. Robot może mieć różne poziomy mobilności lub po prostu być stacjonarny, jak głośnik Alexy, który należy położyć na stole i słuchać mieszkańców. Poczyniono pewne postępy w umożliwieniu sieci neuronowej decydowania, gdzie i jak chce się poruszać na świecie, ale znowu wszystko jest wykonalne, jeśli znajduje się w bezpiecznym, kontrolowanym środowisku; jakakolwiek ingerencja ludzi lub zwierząt zwykle niszczy robota. Kiedy wokół nas jest tak wiele robotów, że tworzą one własną sieć neuronową, ale ze sprzętem zamiast jednostkami oprogramowania, możemy zacząć mówić o Internecie rzeczy (IoT).